Mój nowy blog...

Favignana na Sycylii

 

Witajcie,


W tym wpisie chciałbym Was zachęcić do odwiedzania mojego nowego bloga, poświęconego tematyce podróżniczej. Będę tam pisał o przygodach i wrażeniach z polskich miast, wsi, zamków.. ale także o swoich zagranicznych wyjazdach.


Będzie sporo zdjęć, praktyczne porady i podsumowania cenowe niektórych pomysłów. To może Wam dać obraz sytuacji, ile mniej więcej należy przygotować gotówki, by wybrać się w podobne miejsce :-)

Link do mojego nowego bloga:


Czytajcie i komentujcie :-) Póki co opisałem tam

Pozdrawiam!
Rafał


Najtańsza pizza w Poznaniu? Pizzeria Alex przedstawia.

pizzeria alex poznań, najtańsza pizza w Poznaniu?

Pizzeria Alex. Typowo studencka miejscówka w Poznaniu. Studencka pizza, studenckie ceny, studencka atmosfera. Ciasto może nie sterczy jak u Magdy Gessler, ser nie ciągnie się jak brazylijski serial, lokal mało ekskluzywny, ale dzięki niewielkim cenom i pozytywnemu podejściu do klienta, jest to naprawdę godny odwiedzin punkt serca Wielkopolski.

Czas przygotowania pizzy w lokalu w granicach 30-60 minut (standardowo, w zależności od ilości klientów). Cena? Rewelacja. Klasyczna 50-tka capriciosy w lokalu 26 zł (w dowozie 29 zł). Na piwie właściciele też nie zdzierają, wołając za tę przyjemność 5 złotych.

Jak chodzi o sosy, nie ma niespodzianek - Sosy: czosnkowy, pomidorowy, gyros, barbecue, ketchup, ostry, tysiąca wysp . Każdy  100ml  za 1 zł. Nie rażą podniebienia, ale też nie wywołują specjalnej euforii. Dość powiedzieć, że satysfakcjonujące.

Piątkowska 87 pod względem lokalizacji do rarytasów nie należy. O ile pobliscy studenci z akademików trafią tam bez problemów, o tyle ludzie z zewnątrz trochę pospacerują zanim znajdą upragniony cel. Tu też Alex wychodzi obronną ręką, bowiem dysponuje dojazdem praktycznie na teren całego Poznania i najbliższych okolic. 

Pod względem ruchliwości w Alexie, czy wokalu wydobywającego się z ust pozostałych gości, to bywając w tej pizzerii jeszcze nie natknąłem się na wielkie, cygańskie rodziny, biegające niespokojnie zwyrodniałe dzieci, czy też chaotycznie zachowujących się innych, dziwnych ludzi. W lokalu panuje normalność, są dwa piętra - dolne, bardziej ruchliwe i górne, trochę odizolowane, ale w zamian gwarantujące większą swobodę konsumpcji. Jest wielu studentów i młodych ludzi, którzy w swoim towarzystwie przy piwku cieszą się wspólnie spędzanymi chwilami.
Więcej szczegółów dotyczących cen i oferty znajdziecie pod adresem samej pizzerii Alex. Ja jestem jej częstym gościem i szczerze mogę polecić. Nie przepłacicie, a do tego jest niezła okazja by w fajnej atmosferze spotkać się z dziewczyną, czy znajomymi. Duży plus, w skali cozjeść 8/10.

Ps. Zdjęcie przy wpisie pochodzi z pizzy w dowozie. Delikatny ubytek w centralnej części pizzy wynika z przygniecenia pudełka browarami. Spalone miejscami ranty zdarzyły się pierwszy raz, także kucharzowi mogę to wybaczyć :) Miejsce polecam!

Schaboszczak. Klasyka gatunku.

Przepis na kotleta schabowego, domowa kuchnia, jak zrobić schabowego?


W kulinarnych programach telewizyjnych co rusz oglądamy wyszukane potrawy, które przygotowują kandydaci predestynujący do rozmaitych tytułów chefów.. czy to master, czy top, czy jeszcze innych. Przy tworzeniu poważnie brzmiących chipsów z topinamburu, kremów, czy risotto z Bóg wie czego, często zapomina się o naszej rodzimej kuchni. Zapomina się o ukochanym przez Polaków klasycznym schabowym.

Może i samo słowo kotlet brzmi tandetnie, banalnie... Nie wiem, czy jest to mało trendy, czy jest to salonowe foux pas, ale nie wyobrażam sobie, by przynajmniej raz w miesiącu na stole - zwłaszcza w niedzielę - nie wylądował schaboszczak. Klasycznie, gotowane z solą ziemniaki, koperek, mizeria. Liczę na to, że dla części z Was będę natchnieniem do przygotowania klasyka polskiej kuchni.

Przygotowanie:
- zaczynamy od mizerii - ścieramy na tarce ogórki, dodajemy ćwierć posiekanej cebuli, śmietanę 12%, koperek, a do tego przyprawy (ocet, pieprz, sól). Mieszamy i wstawiamy do lodówki i czekamy, aż mizeria się przegryzie.
 - wstawiamy młode ziemniaki do gotowania;
- kotleta panierujemy w jajku wymieszanym z przyprawami oraz bułce tartej;
- kotleta wrzucamy na rozgrzany olej i smażymy, aż mięso się zarumieni;

Składamy elementy na talerzu i cieszymy się idealnym, niedzielnym obiadem. Zdecydowanie polecam i życzę smacznego.

SAMOS. Kaloryczny Wrocław.

Samos Wrocław opinie, Samos

Delegacja. Browar, browar, przekąska, browar, browar. Po standardowym schemacie czas na jakieś grubsze jadło.  Z hotelu zawijamy się więc celem skonsumowania czegoś, co niekoniecznie uraczy nasze podniebienia, a raczej po prostu zapcha zapite żołądki.

W centrum zainteresowań - rzecz oczywista - fast food. Po kilku minutach, siedzieliśmy już w SAMOS-ie. Wystrój mało wyszukany, klimat rodem z amerykańskich filmów. Ot taka sobie jadalnia na szybko. Idealnie trafiło to wówczas w nasze oczekiwania i po raz padały hasła typu "gyros na talerzu + piwo proszę".

Pod względem kalorii historii lepiej nie poruszać - można przejść załamanie. Jest to typowa knajpka, w której zjemy zapychacza, ale z trudem szukać tu głębszych kulinarnych doznań. Obsługa SAMOS-a pod skromnym uśmiechem zdaje się przemawiać w stylu "k**wa, pracuję w gorszej wersji McDonalda". Czy gorszej? Nie wiem, ale rozumiem ich smutek i brak powodów do radości.  

Nadchodzi moment, w którym zaczynam jeść. No i jem. I jem. I jem... i ciągle nie ubywa. Wydaje się, jakby kelner co chwilę dorzucał frytek i mięcha. Przyznać trzeba, że jakość jedzenia nie odbiega specjalnie od powszechnie przyjętych, niskich, standardów fast foodowych i za niewielką cenę - ok  15 zł za talerz nigdy niekończącego się pokarmu to naprawdę przyzwoite warunki.

Surówka tragiczna, w zasadzie chyba nawet nie została ruszona. Mówiąc wprost, chyba umieszczono ją na talerzu tylko po to, by zająć pustą przestrzeń naczynia. Frytki z mięchem da się zjeść, ale po wchłonięciu całej porcji człowiek ma wyrzuty sumienia, że utył. Dla otyłych osób jest to doskonałe miejsce ku temu, by podtrzymać swoją wagę - a kto wie.. może nawet dołożyć?

Smak, cena, obsługa, miejsce.. to wszystko składa się na klasyczne "słabe" - 3/10. Polecam jedynie zataczającym się osobom. Reszta znajdzie coś bardziej ambitnego i mniej obciążającego.



Manekin Poznań. W oczekiwaniu na mistrzowskie naleśniki.

Manekin Poznań naleśnik burrito. Co zjeść w manekinie
Burrito na ostro. Nr 12 w menu Manekina.
Manekin. Wreszcie pod nóż wziąłem jedną z najbardziej popularnych poznańskich miejscówek. Wielokrotnie przechodząc obok tej słynnej naleśnikarni miałem ochotę o nią zahaczyć i wszamać coś na szybko. Niestety. Próby te często ulegały natłokowi ludzi czekających na wolne stoliki. Stać mi się nie chciało, ale budowany mocną wiarą w doskonałość serwowanych dań wiedziałem, że kiedyś muszę dopchać się do koryta. 

No i stało się. W ostatnią środę zdecydowałem się odwiedzić raz jeszcze Manekina. Choćby tzw. "ch*j na ch**u stanął", musiałem tam zjeść. Poznać, ocenić, opisać. Ten prosty cel wypychał mnie przed stojących przede mną młodych ludzi. Pokornie jednak czekałem, by zdać Wam relację z tego wielkiego wydarzenia. A więc po kolei.

Ciekawa lokalizacja, rzut beretem od Starego Browaru. Na wejściu zawsze natrafimy na mały minus w postaci kolejek do stolika. Niestety nie istnieje możliwość wcześniejszej rezerwacji miejsca, ale na kwadrans spędzony na oczekiwaniu mogę przymknąć oko - byle dobrze jeść dali! Już po kilku minutach podeszła do mnie pani, uprzejmie wytłumaczyła, że tego dnia nie mogę liczyć na naleśniki z kurczakiem oraz szpinakiem, bowiem - zdaje się - skończyły się zapasy. Nic dziwnego, przecież w knajpie non stop jest komplet! 

Uwzględniając przydatne wskazówki z menu zamówiłem pozycję 12 - burrito (ostre), moja towarzyszka natomiast 1 - biały ser + ziemniaki. Czas oczekiwania ok. 40 minut - i jemy! Kompozycję dania przedstawia fot. nr 1. Na uwagę zasługuje fakt, że wzmianka o ostrości nie była przypadkowa. Jest to propozycja naprawdę na ostro i trzeba mieć końskie podniebienie by podczas konsumpcji nie skorzystać z wybitnej śmietany (serwowanej w pakiecie). Warto zamówić też chłodny, kojący napój. Pomimo tej ostrości, naleśnik wykonany bardzo poprawnie i z pewnością fanatycy tego typu potraw się nie zawiodą => duży +.
Opcja z ziemniakami to propozycja na klasycznego pieroga z serem. W szok się wbiłem, gdy w naleśnikowym cieście odnalazłem smaki wywodzące się z własnego domu. Obfita porcja, doskonałe przyprawienie - pozycja obowiązkowa dla osób, które odwiedzają Manekina. Również duży +.
Manekin Poznań naleśnik opinie
Ser + ziemniaki. Naleśnik nr 1 w menu Manekina
 Plusy:
- wysoka jakość serwowanych naleśników;
- potężne porcje - zaspokoją nawet bardzo wygłodniałych tubylców;
- niska cena - za naleśnika w samym sercu Poznania płacimy nieco ponad dychę;
- wiele konfiguracji - spotkamy tu zarówno naleśniki wytrawne, jak i wegetariańskie, słodkie, itd.
- przyjazne daniu sosy;
- przyjemna obsługa;
- możliwość płatności kartą;
- świeże i dobre składniki dań.
Minusy: 
- niestety trzeba odczekać swoje w kolejce przy wejściu;
- dość długi czas realizacji zamówienia.

W skali cozjesc Manekin uzyskuje wynik 9/10. Jest to miejsce, które każda osoba w Poznaniu przynajmniej raz powinna odwiedzić - oby więcej takich! Serdecznie polecam.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...